Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Dlaczego Creative Cloud mnie przekonał

· Wojtek Pietrusiewicz · 18 komentarzy

Wczoraj, w pierwszym odcinku (prawie) Codziennika, powiedziałem, że ewangeliście Adobe przekonali mnie do Creative Cloud, ale nie do końca wytłumaczyłem dlaczego. Wspomniałem w zasadzie tylko i wyłącznie o dwóch cechach, które mi odpowiadają – synchronizacja pomiędzy komputerami1 oraz cena. To jednak tylko czubek góry lodowej, ponieważ jest wiele innych, ważniejszych rzeczy.

Na pewno pomogła rozmowa z Jasonem Levine, który zainfekował mnie swoim entuzjazmem. Spędziliśmy blisko godzinę na rozmawianiu nie tylko o Creative Cloudzie, ale również o konkurencji, Final Cut Pro, Logic i innych. Potem przeszliśmy na tematy sprzętowe. Jason pracuje nad Retina MacBooku Pro w rozmiarze 15″ z 768 GB SSD i bardzo, ale to bardzo go chwalił. Sprawdza się zapewne szczególnie dobrze przy jego częstych podróżach, w których jest połączeniem dwóch światów – mocy i mobilności, a na deser otrzymuje genialny ekran. Nie wątpię, że to właśnie dzięki temu, że pracownicy oraz ewangeliści Adobe pracują na takim sprzęcie, w ogóle pojawiły się uaktualnienia UI dla Retiny. Podsumowując … szkoda, że piszę ten tekst na Pixelu zamiast rMBP. Ale znowu zbaczam z kursu…

Codziennik Logo 01 2000x566

Ci z Was, którzy mnie znają lub czytają od dłuższego czasu, wiedzą, że lubię proste rozwiązania. Nie lubię kombinować jak koń pod górę ani mieć specjalnie skomplikowanych workflow. Po pierwsze jest to mało wydajne, a po drugie poleganie na narzędziach, które być może przestaną działać, jest niebezpieczne, bo w końcu nachodzi moment, w którym wszystko szlag trafia i nie za bardzo wiemy w co ręce włożyć. Między innymi dlatego tak lubię iOS – bo jest prosty i pozwala mi nie martwić się o to czy coś przestanie działać czy nie. Jak obserwuję jak @czujny, @grycmat i wiele innych osób walczy ze swoimi Androidami, marnując godziny na wipe’y, przywracanie z backupów, wgrywanie nowych ROMów i tak dalej, to jestem zdziwiony, że wolą na to poświęcać czas zamiast pójść na rower, randkę czy spędzić efektywniej czas. Nawet jak ostatnio miałem problemy z iPadem przez jakąś niesforną aplikację, to restore zajął mi jakieś dziesięć minut. Dokładnie dlatego też cenię sobie OS X. Nie tracę czasu na zarządzanie nim, tylko mogę w stu procentach skupić sie na pracy lub przyjemności.

Takie wrażenie właśnie sprawia Creative Cloud. Nie komplikuje zbytnio niczego. Mamy panel kontrolny, w którym możemy pobierać te aplikacje, które potrzebujemy. Tam też pojawiają się uaktualnienia programów i to my wybieramy czy i kiedy chcemy je wykonać. Synchronizacja oczywiście pomoże osobom pracujących na więcej niż jednym komputerze, ale najważniejsza dla mnie jest właśnie prostota tego systemu. Koniec z przeczesywaniem stron Adobe w poszukiwaniu odpowiedniego pliku do pobrania. Koniec z tą całą resztą frustracji. Instalujemy to co chcemy, a wszystko inne dzieje się prawie automatycznie. A integracja TypeKit i fontów – palce lizać!

Mam jeszcze jedną wadę, dzięki której Creative Cloud do mnie przemawia – lubię mieć najnowsze zabawki. Część z Was pisała, że można było przecież kupić Photoshopa CS3 kilka lat temu i z powodzeniem do dnia dzisiejszego z niego korzystać. Owszem. Sam do niedawna miałem CS2, a skok na CS5.5 był dużym. Rozumiem też całkowicie osoby, które były zniechęcone do corocznego wydawania pieniędzy na upgrade do nowszej wersji – to w końcu spora suma. Najgorsze dla mnie było to, że Adobe co roku pokazuje jakieś nowe narzędzia, które wiem, że bardzo ułatwiłyby pewne czynności i świadomość, że nieprędko będę z nich korzystał była denerwująca. Creative Cloud rozwiązuje też ten problem. Pełny pakiet ma jeszcze jedną zaletę – jeśli czasami, nawet tylko raz w roku, potrzebujemy jakiegoś narzędzia, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby go wtedy zainstalować, bez wykładania dodatkowych pieniędzy.

Nie jestem ewangelistą Adobe. Nie pracuję dla nich. Nie mam zamiaru też Was przekonywać do wygody tego rozwiązania – to musicie sobie sami ocenić. Adobe jednak udostępniło darmowy, 30-dniowy trial dla osób, które chcą spróbować. Mam w związku z tym dla Was ważnego newsa – nawet jeśli macie inną instalację CS, to CC nie będzie z nim kolidował. Jeśli nie zdecydujecie się, to możecie go po prostu odinstalować, a Wasza istniejąca instalacja będzie cały czas funkcjonowała prawidłowo.

Nigdy w życiu nie sądziłem, że będę się tak ekscytował jakimkolwiek produktem Adobe … poza Lightroomem. Winę za ten stan rzeczy składam na barki Jasona Levine (@beatlejase). Unijakcie go jak ognia, bo facet ma dar przekonywania.

  1. A przypominam, że mam tylko jeden.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.