Bany i barany

Niedawno zacząłem sprzedawać bany tutaj na Makowym. Miałem nadzieję, że nigdy nie będę musiał wchodzić w ten biznes, ale niestety niektórzy przekroczyli pewne granice, których nie akceptuję, i okazało się, że zapotrzebowanie na tą usługę jest duże.

Jako, że nie dzielę się tutaj swoim życiem osobistym, to nie macie pojęcia o tym co się w nim dzieje. Podobnie jak ja nie wiem o Waszych problemach z hazardem, o kochankach, alkoholizmie czy o innych patologiach. Ten blog to moje miejsce, gdzie mogę wyrazić swoje myśli na tematy, które mnie interesują, skomentować kwestię, która wydaje mi się absurdalna, a czasami nawet napisać coś pod wpływem emocji. To moja oaza spokoju, gdzie robię to na co mam ochotę w danej chwili. Mój psychiatra.

Nie wszystkim to przypadnie do gustu. Nie każdemu się wszystko podoba. Cześć z Was odchodzi, inni przychodzą, ale jest względny spokój i harmonia. Niestety czasami trafi się jeden baran, który mnie najzwyczajniej na świecie wkurwi. Czasami nawet oberwie się osobie postronnej, bo lecę po kolei po wszystkich, nie patrząc nawet na to kto zaczął. Co więcej, tacy ludzie następnie wylewają łzy jaki to jestem zły i podły, dodatkowo mnie obrażając. Get a life.

Tradycyjnie więc zapraszam do dyskusji, bez osobistych wycieczek, z konkretną konstruktywną krytyką. Nie jestem Bogiem, nie banuję za to, że się ktoś ze mną nie zgadza. Czymże byłaby wtedy dyskusja? Ja tu po prostu wynoszę śmieci (komentarze i trolli), żeby inni nie musieli tego czytać.