Raz na jakiś czas w swoich RSSach znajdę kolejny artykuł traktujący o tym, że smartfon to zło. Przesłaniem wpisu zazwyczaj jest rozpoczęcie eksperymentu, gdzie autor rezygnuje z iPhone’a, czy innego podobnego, na miesiąc, aby następnie opublikować swoje przemyślenia. Te przeważnie zawierają informacje o tym, że brakowało mu pod ręką map i musiał korzystać z tradycyjnego atlasu, tęsknił za książką telefoniczną aby móc sprawdzić numer telefonu znajomego oraz że bez Google’a nie da się wyszukać potrzebnych informacji. Po stronie plusów natomiast pojawiały się takie pozycje jak większe skupienie podczas rozmowy, mniej rozproszeń w ciągu dnia i efektywniejszy czas pracy. Co ciekawe, jeszcze nie znalazłem ani jednej osoby, która po miesiącu zdecydowałaby na porzucenie smartfona na rzecz tradycyjnej komórki, bez dostępu do internetu. Wszyscy jak jeden mąż wracają do starych zwyczajów …
Wychowanie
Kompletnie nie rozumiem argumentu przedstawianego nader często, czyli osiąganie większego skupienia na drugiej osobie podczas rozmowy. Nie rozumiem jak mógłbym, w trakcie rozmowy na jakiś temat, wyciągnąć z kieszeni telefon i zacząć czytać timeline na Twitterze. Albo e-książkę. Równie dobrze mógłbym się odwrócić od rozmówcy i wyciągnąć gazetę, rozłożyć ją przed sobą i rozpocząć przeglądanie działu sportowego. Bzdura. Jedyne co mi przychodzi do głowy to, że te osoby nie wyniosły z domu żadnych dobrych manier albo są zwyczajnie uzależnieni i nie mogą się powstrzymać. Na to pierwsze rozwiązanie jest proste: z liścia i odwrócić się na pięcie. Na drugie również – odwyk, ale taki prawdziwy, z białymi ścianami i lekarzami w białych fartuchach.
Fakt, że zdarza mi się podczas rozmowy wyciągnąć telefon, ale nie uważam, aby to aspirowało do powyższych przykładów. Następuje to w jednej z dwóch sytuacji. Pierwsza to, na przykład, gdy rozmawiam z kimś o tym na jaki film chcemy pójść do kina. Naturalnie sięgam po telefon, aby sprawdzić repertuar oraz ewentualnie ceny. Traktuję to jednak jako dalszy ciąg rozmowy i zasięgnięcie informacji koniecznej do jej kontynuowania. Naturalnie po sprawdzeniu potrzebnych informacji, telefon ląduje ponownie w kieszeni, a my podejmujemy dalsze dywagacje na temat czy lepiej obejrzeć „To dobry dzień na Szklana Pułapka,” czy lepiej pójść na „Top Gun 3D”1. Druga sytuacja to kiedy Dominik Łada (@dominiklada) popada w jakiś monolog podczas spotkania, więc udaję, że uruchamiam Evernote’a, żeby coś zanotować, kiedy w rzeczywistości nadrabiam Twittera. Norbert mnie tego nauczył. To z kolei traktuję jako „bycie miłym.” Przecież nie powiem mu, że monolog mu się dłuży – jeszcze obraziłbym go2.
Przewidywalne wnioski
Wnioski z tych „eksperymentów” są do bólu przewidywalne. Jeszcze nie spotkałem się z jakimiś odchyleniami, jak zwiększona potrzeba spożywania marchewek czy chęć do ratowania ludzkości od zagłady. Na koniec dnia wszystkie relacje, które czytałem3 kończą się podobnie – dana osoba wraca do starych nawyków i ponownie docenia możliwość noszenia w spodniach komputera z dostępem do internetu. Już znacznie ciekawsze spostrzeżenia ma Paul Miller z The Verge – zrezygnował z internetu na okrągły rok. Całkowicie. To dopiero jest przerażające.
Niestety osoby eksperymentujące w ten sposób, jak wspominałem, wracają do swoich nawyków, zamiast spróbować zrozumieć podstawowe zasady kultury osobistej. Patrz dziewczynie w oczy4 podczas rozmowy, nie wyciągaj telefonu niepotrzebnie i przepuszczaj kobiety w drzwiach. Nie mlaskaj podczas jedzenia, nie czytaj też gazety ani na iPadzie i nie siorb zupy. To może jest wyrazem szacunku dla kucharza w Japonii, ale jesteśmy przecież w Europie.
Komputer w kieszeni
Prawda jest taka, że dzisiejsza technologia pozwala nam nosić komputer w kieszeni, za pomocą którego możemy wykonać 90% zadań, do których tradycyjnie potrzebowalibyśmy peceta. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy to robić. Jak wszystko w życiu, do pewnych rzeczy należy podchodzić z umiarem, pamiętając, że maila możemy sprawdzić po zakończeniu dyskusji lub w przerwie na papierosa, na Tweeta odpowiedzieć po zakończeniu kolacji, a film na Vine obejrzeć po wyjściu z kina. Umiar, rozsądek i kultura osobista5 – niczego więcej nie potrzebujemy.
* * *
- Odpowiedzią na to pytanie jest oczywiście ukryta opcja numer 3: „Django.” ↩
- Tak, druga sytuacja to żart. ↩
- Znajdziecie wszystko w Google chociażby pod hasłem „a month without a smartphone/iPhone”. ↩
- Te na twarzy Panowie, te na twarzy. ↩
- Czasami jednak należy to zastąpić zwrotem „Sex, drugs and rock ‚n’ roll.” ↩
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.