Wczoraj wieczorem, wpis niżej, przekazałem Wam moje pierwsze myśli na temat Chromebooka Pixel. Trafiło się kilku śmiałków, którzy bronią go w komentarzach niczym lwice swoich kociąt. Nie specjalnie to rozumiem, ale może zatem czas porozmawiać o „sztuce dla sztuki” oraz o porównaniu go do MacBooka Pro z ekranem Retina …
Chromebook z wyglądu przypomina tradycyjnego laptopa. Bardzo dobrze wykonanego, tradycyjnego laptopa, zdecydowanie celującego w klasę premium. Akurat co do jakości nie mam zastrzeżeń, chociaż kilka osób czepia się zawiasów z tego co widziałem – czekam na ich recenzje, bo jeszcze nie podali konkretów. Skoro wygląda jak tradycyjny komputer i takie też ma wnętrze, to możemy go zatem porównać do jedynego komputera na rynku, który jest podobny pod względem specyfikacji – MacBooka Pro 13″ z ekranem Retina.
Jak widać z tabeli, rozdzielczość ekranu jest w zasadzie taka sama, chociaż Pixel ma ciekawsze proporcje (3:2). Procesor jest wyraźnie lepszy w rMBP, a za $50 więcej dostajemy większą przekątną ekranu, dodatkowe 64 GB SSD, porty USB 3.0 oraz Thunderbolt i dwukrotnie więcej RAMu. Czas pracy na baterii też nie jest bez znaczenia.
Zapewne jest na świecie kilka osób, dla których Pixel wypełnie ich potrzeby komputerowe, ale dla przeciętnego użytkownika to po prostu przeglądarka WWW z paroma webowymi narzędziami. To nie OS X, Windows, Linux czy nawet iOS/Android, który ma mnóstwo aplikacji pozwalających robić wszystko od obróki zdjęć, poprzez montażu video, CAD i wiele innych profesjonalnych narzędzi. Nawet dla dziennikarza, który musi mieć dostęp do dobrego programu do obróbki zdjęć to mało, głównie dlatego, że takowego nie ma. Nie ma też poważnych narzędzi do pisania w stylu chociażby Scrivener. Powiem więcej – ten komputer nie wystarczyłby mi do prowadzenia tego bloga właśnie z powodu braku paru krytycznych narzędzi do obsługi kodu, grafiki oraz powiązanych elementów.
Gdyby ten Chromebook kosztował $999 to zapewne znalazłbym znacznie większe grono nabywców, a tak nie wierzę w sprzedaż nawet na poziomie dwudziestu tysięcy sztuk. Chrome OS jest po prostu zbyt dużym ograniczeniem.
Sztuka dla sztuki
Lexus stworzył samochód supersportowy, który jest kilkukrotnie droższy od konkurencji, a jednocześnie jest od nich wolniejszy pod prawie każdym względem. Mowa o modelu LFA oczywiście. Co więcej – Lexus traci na każdej sprzedanej sztuce. Koszty jego wytworzenia są tak wysokie, ponieważ zastosowano w nich drogą technologię, która niestety kosztuje swoje. Takie doświadczenia jednak mogą procentować w przyszłości – stanowią nie tylko wizytówkę firmy, ale również pozwalają przetestować nowe technologie.
Chromebook Pixel teoretycznie mógłby „podejść” właśnie pod „wizytówkę” Google, jednak aby sytuacja była analogiczna to Google powinien dokładać do niego, podobnie jak to robi w przypadku Nexusa 4. To jednak najmniej istotna cecha. Niestety różnica w stosunku do LFA jest taka, że Lexusem pojedziemy po tych samych drogach, na które weźmiemy sporo tańszą konkurencję. Pixel natomiast ma, co już wspominałem, ograniczonego Chrome OS. Możliwość obu tych produktów są zatem diametralnie różne. To tak jakby LFA mogło jeździć tylko po bocznych drogach i tankować tylko na stacjach BP. Pixel również nie nauczy Google niczego pod względem hardware’owym. Nie dość, że nie użyto żadnej nieznanej technologii w nim, to Google nawet ich nie składa, więc tym samym doświadczenia z tym związane są mu zbędne.
* * *
Chrombook Pixel, pomimo, że ma gorszą specyfikację techniczną od MacBooka Pro z Retiną, kosztuje praktycznie tyle samo. Chmura, jeśli ktoś potrzebuje taką przestrzeń, jest tutaj jedynym argumentem – wtedy rzeczywiście, jak ktoś stwierdził w komentarzach, kupujemy do niej dostęp, a komputer mamy jako dodatek. 99% userów jednak nie potrzebuje tej chmury. Dla nich to przeglądarka WWW za blisko $1500. Z pięknym ekranem i hardwarem, ale to jednak tylko przeglądarka. Naprawdę, zamiast LFA, w takiej sytuacji lepiej kupić Lamborghini czy Maserati … przepraszam … iPada z ekranem Retina lub jakiegokolwiek dobrej klasy laptopa. A jak już musicie mieć Chromebooka, to Lenovo niedługo wypuści X131e dla edukacji. Nie zdziwi mnie jednak prezentacja tego produktu dla tradycyjnych konsumentów. Aha – Acer i Samsung robią podobne za 200-500 USD.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.