Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Kenia, 2012 – fotoreportaż

· Wojtek Pietrusiewicz · 36 komentarzy

Na tą wycieczkę czekaliśmy bardzo długo – blisko rok bez urlopu od tygodniowego wyjazdu na narty w 2011 roku dawał się we znaki, a przemęczenie psychiczne spowodowane powtarzającymi się czynnościami w tym samym środowisku doprowadzało do szału. Miesiąc przed wyjazdem mieliśmy zresztą najbardziej zwariowany okres w swoim życiu i nawet udało nam się domknąć wszystkie istotne sprawy, ale w żadnym wypadku nie zmniejszało to naszego stresu. Naturalnie nie mogliśmy się doczekać tego magicznego dnia – 2/12/2012.

O ile tradycyjnie preferuję wyjazdy, na których spędzamy czas aktywnie, o tyle tym razem podjęliśmy decyzję o oddaniu się całkowitemu lenistwu. Przede wszystkim mieliśmy miło i bezstresowo spędzić czas, odpocząć od codziennych obowiązków i zregenerować się psychicznie. Plan został wykonany w 100%. Zanim zaproszę Was do dalszej części fotoreportażu, zapraszam do przeczytania wpisów, które pisałem podczas samego pobytu w Kenii.

Kenia – dzień po dniu

Dzień 1 – Cannabis, Coke, Hera, Mariszka – Oto Beach Boys. Plaga kenijskich plaż. Z jednej strony bardzo im współczuję – są przede wszystkim biedni i szukają jakiegokolwiek sposobu na zdobycie klienta. Z drugiej – jakikolwiek pobyt na plaży staje się bardzo uciążliwy (…)

Dzień 2 – Malaria i podstawy higieny – Wczoraj ugryzł mnie pierwszy komar, zresztą podczas publikowania pierwszego tekstu z tej serii. Dzisiaj drugi. Odpowiednio w kostkę i mały palec u stopy. Pomimo, że wcześniej czytałem trochę o samej malarii oraz znam pi razy drzwi zasady higieny osobistej w (…)

Dzień 3 – Z iPadem mini wśród małp – Jak każdy szanujący się geek-i-recenzent-wannabe, który nie akceptuje szarpiących się animacji pod OS X, na wyjazd zabrałem ze sobą sporo sprzętu, od telefonu poprzez aparat. Wiedziałem już przed wyjazdem, że będę chciał w wolnych chwilach, dla relaksu oraz własnej pamięci (…)

Dzień 4 – Analiza międzykontynentalnej migracji kulinariów na przykładzie sambusów – Na ten dzień czekałem przeszło 18 lat (słownie: osiemnaście lat!). Ostatni raz tego rajskiego smaku na podniebieniu doświadczyłem w 1994 roku. Pamięć ludzka to jednak niesamowite narzędzie, ponieważ pomimo tak znacznego upływu czasu niczego nie zapomniałem – ani ich smaku (…)

Dzień 5 – Bida z nędzą przez kraj pędzą – Dzisiaj wybraliśmy się na wycieczkę do Mombasy, która okazała się zbiegiem nieszczęśliwych wypadków. Koniec końców, postanowiliśmy jednak pozostały urlop spędzić na plaży – organizacja oraz towarzystwo pozostawia strasznie dużo do życzenia. A wszystko zaczęło się przez taką jedną jędzę (…)

Dni było w sumie 16, ale w pozostałych byliśmy zajęci innymi czynnościami …

Poniższy fotoreportaż można również obejrzeć, zależnie od potrzeb i preferencji na Flickr tutaj oraz w mojej galerii fotografii tutaj.

No to w drogę

Zdjęcia przedstawione są w kolejności ich robienia i stanowią timeline urlopu.
Kliknięcie je oczywiście powiększa.

Lotnisko Chopina

Wszystko rozpoczęło się od lotniska, jak to zwykle bywa. Lecieliśmy czarterem, ponieważ to była jedyna sensowna opcja dostania się do Kenii do wybranego przez nas hotelu w tym okresie. Zrezygnowaliśmy również z organizacji całości na własną rękę z paru względów, które przemilczę. W każdym razie w tym wypadku chcieliśmy mieć wszystko zorganizowane za nas. Nie zawiedliśmy się, chociaż opóźnienie naszego samolotu przez moment mnie zmartwiło. Start przesunięto o dobre 20 minut ze względu na fakt, że kapitan nie otrzymał potrzebnych papierów. Z perspektywy czasu zabawny był pościg po płycie lotniska – gdy juz kołowaliśmy w oknie widać było maleńki pojazd, który ewidentnie próbował nas dogonić. Samolot nagle się zatrzymał, samochód z wężem i człowiekiem na dachu zatrzymał się obok i rozpoczął proces odladzania klap samolotu. W sumie 30 minut opóźnienia – tragedii brak, bywało gorzej.

Pierwszy poranek

Obsługa hotelu potraktowała nas wzorowo i zaskoczyła nas upgradem pokoju do bungalowu z widokiem na ocean.

Koczkodan o poranku

Zanim jednak udaliśmy się na śniadanie, przywitaliśmy się z ciekawskim koczkodanem.

Koczkodany mieszkają na terenie hotelu

Koczkodany zresztą były dosłownie wszędzie, na terenie całego hotelu. Pomimo ostrzeżeń i próśb o niekarmienie ich ludzkim jedzeniem, wiele osób (a w szczególności Polaków) to robiło.

Lilia

W drodze do restauracji oglądaliśmy lokalną roślinność. Piękne lilie przekwitały w przeciągu dwóch dni.

Oczka wodne

Na terenie całego hotelu było kilka oczek wodnych, w których to przy okazji odkryliśmy czające się potwory, ale o nich samych później.

Jeden z basenów

Zanim udaliśmy się przywitać z oceanem, koniecznie musieliśmy poznać baseny na terenie hotelu.

Karawana

Codziennie po plaży spacerował miejscowy z wielbłądami, z którymi można było sobie zrobić zdjęcie. Oczywiście za opłatą.

Piasek niczym mąka

Wiele plaż widziałem w swoim życiu, ale nigdy takiej. Moja druga połowa przyrównała go do lekko zabarwionej na żółto mąki. Ziarna piasku wydawały się być przynajmniej kilkukrotnie mniejsze niż te, które spotkałem na innych, pięknych plażach.

Ocean indyjski

Musieliśmy się naturalnie przywitać z Oceanem Indyjskim – moim ulubieńcem spośród wszystkich.

Ocean Indyjski

Zmącona woda na pierwszym planie to właśnie lekki i delikatny niczym mąka piasek – najmniejszy ruch wody go budził do życia.

Widok z restauracji

Restauracja nęciła nie tylko smakiem, ale również widokiem.

Ocean Indyjski

Podczas całego pobytu był może jeden bezchmurny dzień, ale to specyfika klimatu na tej wysokości geograficznej. Temperatura jest w zasadzie stała przez cały rok i codziennie można spodziewać się krótkotrwałych opadów.

Kokosy

Trzeba było bardzo uważać na spadające kokosy. Podejrzewam, że gdyby ktoś oberwał od niego w główę, to mógłby zostać ciężko ranny, jeśli nie zginąłby na miejscu.

Waran

Już pierwszego dnia przywitał się z nami Waran Nilowy, których na samym terenie hotelu było kilka. Największy miał ponad dwa metry długości.

Waran

Warany zupełnie nie przejmowały się obecnością ludzi, chyba że Ci zbliżali się do nich na zbyt małą odległość. Wtedy atakowały.

Waran

Potrafiły sobie spokojnie spacerować pomiędzy leżakami przy basenie. Wywoływana konsternacja wśród odpoczywających była bezcenna.

Waran

Waran z powyższych zdjęć nie był największym przez nas spotkanym, ale niewątpliwie najładniej pozował.

Masajowie na plaży

Masajowie na plaży sprzedawali przede wszystkim ręczne wyroby – bransoletki, naszyjniki i tym podobne.

Odpływ

Odpływy były momentami tak duże, że można było dojść wpław do żaglówki, która kotwiczyła przy rafie.

Tradycyjny ślub

Tradycyjny ślub

Kilkukrotnie widzieliśmy obcokrajowców biorących „śluby masajskie” – zupełnie inne od europejskich, a muzyka potrafiła wprowadzić w trans, co zapewne ułatwiało parze młodej złożyć swoje przysięgi.

Wschód słońca

Bardzo rzadko spotykane poranne, prawie bezchmurne niebo.

Wschód słońca

Pocztówka.

Plaża o poranku

Poranki zazwyczaj cechował spokój.

Mombasa

W połowie urlopu udaliśmy się na wyprawę do Mombasy, do której już sam dojazd jest prawdziwym wyzwaniem.

Prom do Mombasy

Mombasa leży na wyspie otoczonej bardzo głębokim, na ponad 100 metrów, wąskim kanałem, do którego mogą wpływać bardzo duże statki. To powoduje, że miasto ma tylko jeden most. Niestety przeprawa przez niego może trwać nawet kilka godzin, ponieważ dojazd jest bardzo trudny, a ruch ogromny. Alternatywą są dwa promy, z których korzysta większość mieszkańców okolic Mombasy.

Prom do Mombasy

Szacuje się, że promami codziennie przewożonych jest około dwóch milionów ludzi.

Mombasa

Mombasa

Ponad 60% mieszkańców Mombasy jest bezrobotnych. Warunki skrajnego ubóstwa są widoczne na każdym kroku.

Mombasa

Busiki, jak ten widoczny na zdjęciu, stanowią najpopularniejszy środek transportu dla ludności Mombasy i okolic. Istnieje też kult ich modyfikacji i tuningu oraz malowania w najbardziej majtkowe kolory wyobrażalne.

Promy do Mombasy

Oba promy przewożą ludzi i pojazdy, przy czym tylko niebieski potrafi pomieścić ciężarówki i większe autobusy.

Stare miasto, Mombasa

Stare miasto, Mombasa

Stare miasto, Mombasa

Inspirujące grafitti

Stare miasto to połączenie starych, rozpadających się kamienic oraz odnowionych za ogromne pieniądze. Na ścianach w wielu miejscach grafitti, przy czym rzadko tak inspirujące jak powyżej.

Stare miasto, Mombasa

W Mombasie mieszają się trzy kultury – arabska, hinduska oraz afrykańska. Kobiety wywodzące się z tych mieszanych związków są jednymi z najpiękniejszych w Afryce i na świecie.

Stary port, Mombasa

Stary port w Mombasie jest jedną z jej największych atrakcji.

Stary port, Mombasa

Na przeciwko (po prawej stronie na zdjęciu) powstają najbardziej luksusowe mieszkania w Mombasie. Cena za 30-metrową kawalerkę? Pół miliona złotych.

Stary port, Mombasa

Przysięgam, że aparat trzymałem równo z horyzontem.

Stary port, Mombasa

W architekturze często widać mieszające się style różnych kultur.

Mieszkańcy Mombasy

Mieszkańcy Mombasy

Niestety bardzo ciężko jest fotografować ludzi – nie życzą sobie w żadnym wypadku robienia im zdjęć. Czasami pomaga ofiarowanie pieniędzy w podziękowaniu.

Piaggio służące przede wszystkim jako taxi

Piaggio oraz jakieś chińskie odpowiedniki to drugi najpopularniejszy sposób podróżowania.

Leniwe życie

Nikomu nigdzie się nie śpieszy. To normalka w Kenii.

Fort Jesus, Mombasa

Zewnętrzne mury Fort Jesus, który został zbudowany przez Portugalczyków w 1593 roku.

Fort Jesus, Mombasa

Fort Jesus zmieniał właścicieli przez kolejne stulecia i był powodem wielu bitew.

Fort Jesus, Mombasa

Fort Jesus, Mombasa

Fort Jesus, Mombasa

Fort Jesus, Mombasa

Na terenie Fort Jesus mieści się obecnie muzeum. To też pierwsze miejsce, w którym udało mi się kupić Redbulla.

Fort Jesus, Mombasa

Następnym celem wycieczki był targ warzywno-owocowy …

Mombasa

Targ warzywno-owocowy

Na targ nie należy przychodzić samotnie jeśli jest się turystą. To miejsce, w którym można bardzo łatwo pozbyć się pieniędzy i kosztowności.

Targ warzywno-owocowy

Targ warzywno-owocowy

Targ warzywno-owocowy

Targ warzywno-owocowy

Targ warzywno-owocowy

Klimat w środku jest niesamowity. Zapachy, przyprawy, warzywa, owoce i ludzki pot – to wszystko tworzy specyficzny i unikalny zapach.

Targ warzywno-owocowy

Sprzedawcy są najprzeróżniejszych narodowości.

Targ warzywno-owocowy

Targ warzywno-owocowy

Targ warzywno-owocowy

Targ warzywno-owocowy

Słynne „M” jest skrótem od nazwy miasta, a nie firmy produkującej hamburgery, żartują miejscowi.

Mombasa

Symbol zostało zbudowany z metalu w podziękowaniu za zasługi Królowej Elżbiety II w zniesieniu niewolnictwa.

Plemię Akamba

Plemię Akamba

Plemię Akamba codziennie przychodzi do stworzonego przez siebie miejsca pracy na terenie Mombasy.

Plemię Akamba

Warunki mają tragiczne, ale do pracy przychodzą dobrowolnie.

Plemię Akamba

Plemię Akamba stworzyło własną spółdzielnię, która utrzymuje się ze sprzedaży ich wyrobów.

Plemię Akamba

Każdy pracownik ma własny numer, którym oznacza swoje dzieła.

Plemię Akamba

Gotowe wyroby są przenoszone do ogromnego magazynu.

Plemię Akamba

Twórca dzieła, które znajdzie nabywcę, otrzymuje 80% ceny za jaką zostało sprzedane.

Plemię Akamba

Większość wyrobów jest naprawdę niesamowita, a dbałość o szczegóły bardzo wysoka.

Plemię Akamba

W szałasach, w pobliżu swoich twórców, można spotkać duże ilości jeszcze niedokończonych rzeźb i dzieł.

Plemię Akamba

Dziecko odpoczywa po zabawie.

Plemię Akamba

Plemię Akamba

Plemię Akamba

„Sale konferencyjne.”

Wracamy do raju

Natura

Żona kazała to fotografowałem … kwiatki.

Szukaj, a znajdziesz

Waran ukrywa się wśród roślinności.

Wschód słońca

Słońce w Kenii wschodziło o 6:00 rano. Niestety tylko raz niebo było bezchmurne.

Plaża żyje własnym życiem

Plaża o poranku za to żyła własnym życiem. Cicha i spokojna dopóty nie przyjrzeliśmy się dokładniej – setki krabów pracowało i kopało swoje dołki co widać w górym lewym rogu powyższego zdjęcia – tak ten piasek został tak daleko porozrzucany przez kraba widocznego na środku.

Gekon

Któregoś dnia siedziałem z aparatem, czekając na wschód słońca, gdy nagle usłyszeliśmy trzepotanie skrzydeł. Bardzo głośne trzepotanie czegoś co brzmiało jak motyl. Dopiero po chwili na drzewie znaleźliśmy motyla (mogła to być również ćma) w paszczy gekona. Serio – widać go na powyższym zdjęciu.

Roślinność

Ogrody hotelowe były przepiękne.

Wschód słońca

Kolejna pobudka, kolejne nieudane zdjęcia wschodu.

Małpy

Koczkodany były najaktywniejsze rano, podczas śniadania.

Małpy

Zazwyczaj polowały na koniki polne.

Małpy

Żywiły się również kwiatami i listkami niektórych krzaków.

Małpy

Codziennie rano napadały też na stołówkę i kradły jedzenie – cokolwiek wpadło im w ręce.

Lilia

Lilie wodne pojawiały się raz na kilka dni na 48 godzin, aby ponownie zniknąć.

Gerezy

Gerezy to gatunek małp zagrożony wyginięciem. Jest gatunkiem chronionym w Afryce.

Gerezy

Obecnie żyją jedynie w dwóch miejscach na tym kontynencie.

Gerezy

Jeśli mnie pamięć nie myli to można je znaleźć przede wszystkim w Rwandzie, w rezerwacie pod ścisłym nadzorem, oraz w Kenii na terenie naszego hotelu, gdzie żyją bez jakiekolwiek nadzoru.

Gerezy

Nie wiadomo dlaczego sobie upodobały to miejsce. Gerezy są znacznie dostojniejsze od koczkodanów – nie zniżają się do kradzieży „ludzkiego” jedzenia i żywią się jedynie kwiatami, liśćmi oraz owadami.

Restauracja i bar

Restauracja, po lewej, była codziennie inaczej przystrojona.

Czekając na wschód

Przez dwa tygodnie polowałem na idealny wschód słońca.

Czekając na wschód

Niestety, poległem.

Roślinność

Najbardziej imponujące drzewo na terenie hotelu było napewno starsze od nas.

Ocean Indyjski

Pod koniec naszego pobytu różnica w przypływie i odpływie wynosiła ponad sto metrów. Plaża całkowicie znikała, a cykl powtarzał się co dwanaście godzin.

Czekając na idealny wschód słońca

Czekając na idealny wschód słońca

Czekając na idealny wschód słońca

Czekając na idealny wschód słońca

Niestety. Nie uchwyciłem idealnego wschodu … ale spędzony tam czas był absolutnie cudowny.

Zapraszam do obejrzenia moich pozostałych fotoreportaży tutaj.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.