Dawid Kosiński popełnił dzisiaj rano wpis na Spider’s Web na temat nowego MacBooka Pro z ekranem Retina. Jak zapewne domyśleliście się po tytule, nie do końca się z nim zgadzam…
Linia komputerów MacBook Pro – jak sama nazwa wskazuje – jest przeznaczona dla profesjonalistów. Apple – jak to Apple – pisze jednak nowe definicje tego, co można nazwać ‘pro’. Najlepszym tego dowodem jest fakt przylutowania wszystkich podzespołów do płyty głównej w nowej generacji MacBooka Pro z wyświetlaczem Retina.
Kompletnie nie rozumiem co ma „piernik do wiatraka”. Mógłbym powiedzieć, że jakiś tam samochód, dajmy na to 911 GT3 RS nie jest profesjonalną wyścigówką na tor, bo ma na stałe zamontowany spojler, bez możliwości jego regulacji. Albo klimatyzację, bez możliwości jej wymontowania. Przeznaczenie komputera nie ma kompletnie żadnego wpływu na to czy coś jest zamontowane na stałe, czy nie. Pomijam tutaj zupełnie fakt, że nazewnictwo nie jest przymusowe oraz jak najbardziej zwykłą nazwą handlową – nie oznacza w żadnym wypadku, że Kowalski nie może go sobie kupić do grania w pasjansa.
Do tej pory standardem w laptopach były bardzo ograniczone (lub też całkowity brak) możliwości wymiany procesora i karty graficznej. Elementy te można było wymienić najczęściej tylko razem z płytą główną. Z kolei dysk twardy i pamięć RAM dało się wymienić wyjątkowo łatwo.
Ciężko nazwać standardem coś co wynika z konstrukcji, a nie dlatego, że ktoś ułożył taką definicję. Być może czepiam się – może Dawidowi chodziło o to, że „tak się przyjęło”.
Wszystko zmieniła premiera MacBooka Air i ultrabooków. Komputery te, ze względu na cienką budowę, zazwyczaj nie dają możliwości wymiany żadnego elementu. Wynika to jednak z zastosowania bardzo cienkiej obudowy. Zresztą w tym przypadku jest to sprzęt tańszy (przynajmniej od dużo droższych ‘pro’) i przeznaczony dla zwykłych użytkowników, dlatego wada ta nie jest tak dotkliwa.
Nie można nazwać wadą czegoś co daje korzyści. Korzyścią w tym wypadku jest właśnie niska waga, kompaktowość dzięki której bateria może być większa oraz wspomniana, bardzo cienka obudowa. Kompromisem tak. Wadą? Z wad nie wynikają zalety.
Inaczej jest w przypadku nowych MacBooków z ekranem Retina, czyli nowego flagowego komputera w ofercie Apple’a. On również ma cienką obudowę, jednak nie tak cienką jak ultrabook, czy MacBook Air. Sądzimy, że znalazłoby się tam miejsce na chociażby slot pamięci RAM. Naszym zdaniem wymiana dysku SSD stanowi mniejszy problem, który też może być dotkliwy. Gdy w komputerze zepsuje się dysk, konieczne będzie oddanie całego komputera do serwisu. Dla wielu osób oznacza to czasowe pozbawienie się narzędzia pracy.
„Sądzimy” … czyli podpisuje się pod tym cały Spider’s Web? Miło mi zatem ogłosić, że Spider’s Web wie więcej o projektowaniu komputerów niż najbardziej innowacyjna korporacja na świecie, zatrudniająca najlepszych inżynierów, najinteligentniejsze osoby oraz posiadająca wieloletnie doświadczenie w temacie. A może po prostu ocenianie konstrukcji zostawmy osobom, które z tego żyją i mają podstawy, żeby to ocenić?
Moim zdaniem jest to zastanawiające działanie. Apple na swojej stronie nie informuje nigdzie, że komputera nie da się ulepszyć. Może dojść do sytuacji, w której użytkownik dopiero za rok lub dwa zorientuje się, że nie da się dokupić pamięci do swojego komputera.
Apple nigdzie nie informuje … hmm … sprawdźmy zatem.
Every MacBook Pro with Retina Display comes with 8GB of memory built into the system. If you feel you may need 16GB in the future, it is important to upgrade at the time of purchase, as RAM is not upgradeable in this model.
Wyszukanie tej informacji, nie wiedząc nawet gdzie może być, zajęła mi dokładnie 20 sekund, licząc czas potrzebny na załadowanie strony. Apple w niej pisze, że „jeśli myślisz, że możesz potrzebować więcej pamięci w przyszłości, ważne jest wybrać odpowiednią ilość przy zakupie, ponieważ nie można jej później w tym modelu dodawać.”
Jestem bardzo ciekaw intencji, które kierowały firmą z Cupertino. W końcu słynie ona z wyjątkowo drogich podzespołów, które służą do upgrade’u. Wydaje się zatem, że Apple po prostu dodatkowo zarabia na użytkownikach ulepszających komputer.
To prawda – RAMu nigdy się nie opłacało kupować w Apple. Zmieniło się to jednak wraz z wprowadzeniem modeli Air, gdzie cena za dodatkową pamięć zmalała względem wcześniejszych haraczy.
Z drugiej strony, może producent iPada uznał, że ich komputery są tak mocne, że nie trzeba ich upgrade’ować. Od dwóch lat nie ulepszył stacjonarnych Maków Pro, więc teraz nie musi pozwalać na zwiększenie możliwości swoich laptopów.
Mac Pro nie został ulepszony ze względu na fakt, że dotychczas nie było czym go ulepszać. Intel dopiero co wypuścił nowe Xeon SB-E. Fakt, że nadal nie ma nowego modelu, ale został zapowiedziany update tej serii. Biorąc pod uwagę ilość prac prowadzonych równocześnie nad projektami, które zostały pokazane podczas WWDC oraz te, które dopiero zostaną pokazane na jesieni, coś musiało zejść na dalszy plan.
A co do tezy, „że nie trzeba ich upgrade’ować” – co ma bardzo modularny komputer wspólnego z MacBookiem? Idąc dalej, co takiego miałby użytkownik „poprawiać” w nim? Chcesz większy dysk? Proszę bardzo – zamów przy zakupie. Więcej RAM? Tak samo. Potrzebujesz SSD? Przepraszam, ale nie montujemy w ogóle HDD w tej serii.
W zamian za te kompromisy otrzymujemy za to bardzo ważne rzeczy:
- „kosmiczną” matrycę, która zużywa sporo prądu
- dużą baterię, która umożliwia do 7 godzin pracy z tą „kosmiczną” matrycą
- niską wagę, blisko 0.5kg mniejszą od poprzednika, pomimo zastosowania aluminiowej obudowy
- bardzo cienką obudowę, które jednocześnie odznacza się ogromną sztywnością
Apple przeważnie dobrze wybiera właściwą ściężkę w przypadku kompromisów. Osobiście zawsze wolę mieć powyższe cechy w zamian za niewymienialny RAM i SSD. Drugą stroną medalu jest oczywiście fakt, że jeśli cokolwiek padnie, to mamy problem. Na szczęście odkąd mamy Apple w Polsce, często idą na kompromisy nawet po zakończeniu gwarancji, więc strach zmalał. Znacznie.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.