Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

iPad nie dla fotografów

· Wojtek Pietrusiewicz · 6 komentarzy

Miłosz Bolechowski opisał swoje doświadczenia z wykorzystaniem iPada oraz Photosmith, aby ułatwić sobie pracę „w terenie” – preselekcja, otagowanie i skasowanie nieudanych zdjęć oszczędza mu czas, który musi poświęcić „na obróbkę” na komputerze.

Mając wyświetlone miniaturki, chwytam aparat i z jego poziomu, bezpośrednio z karty usuwam wszystkie te zdjęcia, których pozbyłem się w procesie pierwszej selekcji. Żeby jednak miało to jakikolwiek wpływ na ilość pamięci w iPadzie, usuwam wszystkie zdjęcia z katalogu Last Imported w Photos (pojedynczo, bo przecież nie ma tam opcji ‘select all’, co drażni mnie ogromnie), pozbywając się w ten sposób wszystkich ostatnio zaimportowanych fotografii – zarówno tych dobrych, jak i odrzuconych, a następnie ponownie podłączam aparat lub kartę do iPada i importuję zawartość karty (czyli tylko te dobre).

Workflow Miłosza jest tak niesamowicie niewygodne, że już samo czytanie obrzydziło mi takie podejście do tematu – sam wykorzystuję iPada jedynie jako backup i wystarcza mi to w zupełności, ale nie zarabiam też na robieniu zdjęć. Nie zmienia to jednak faktu, że brak odpowiedniego oprogramowania uniemożliwia skuteczne wykorzystanie iPada w tym celu.

Mac i OS X nauczyły mnie przede wszystkim jednego: jak skutecznie ułatwiać sobie życie poprzez stworzenie sobie takich metod pracy, aby były wygodne, szybkie i nie powodowały niepotrzebnych przeszkód czy problemów. Szerokie możliwości doboru odpowiednich narzędzi, w tym na iPada, dzisiaj naprawdę pozwalają poszaleć i umożliwiają w zasadzie bezproblemową wymianę danych pomiędzy tymi dwoma platformami. Podejrzewam, że pod Linuxem czy Windows byłoby to jednak trochę trudniejsze – nadal nie ma oprogramowania, które preferuję. O ile w wielu dziedzinach można sobie naprawdę genialnie zorganizować workflow, to niestety brak odpowiednich aplikacji na iOS dla profesjonalistów i zaawansowanych amatorów, praktycznie wyklucza obrókę zdjęć. Nie traktowałbym też tak frustrujących doświadczeń, jakie zilustrował Miłosz, jako użytecznego rozwiązania.

Niestety, na dzień dzisiejszy, gdybym miał żyć z fotografii i chciałbym ją obrabiać „w terenie” to istnieje jedno sensowne rozwiązanie: MacBook Air 11″. Niestety, nie jest to tanie rozwiązanie.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.