Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Geofencing dalekie od ideału – pomysły na jego usprawnienie

· Wojtek Pietrusiewicz · 7 komentarzy

Ostatnio zastanawiałem się nad implementacją geofencingu w iOS – opisywałem jej wykorzystanie w News.me i Instapaper tutaj – i doszedłem do wniosku, że w obecnej formie to ma sens tylko w jednej sytuacji: kiedy chcemy zostać poinformowani o czymś jak dojeżdżamy do danego miejsca.

W przypadku gdy wymuszamy uaktualnienie danych w aplikacji (np. Instapaper) po opuszczeniu danego miejsca, to zazwyczaj oznacza to również pobieranie danych już po 3G, ponieważ zdążymy oddalić się na tyle, że nie będziemy w zasięgu WiFi. Może nie ma to dużej znacznia w przypadku danych tekstowych, ale jeśli telefon miałby automatycznie pobrać nowe podcasty, to zaczyna się tworzyć problem z ich ilością. Oczywiście w przypadku iPada bez modułu 3G nie mamy w ogóle co o tym marzyć – bez WiFi lub włączonego MiFi jesteśmy skazani na ręczne uaktualnienia. W idealnym świecie, nasze iUrządzenia wiedziałyby dokładnie, w którym momencie opuszczamy (przykładowo) mieszkanie i uruchamiały uaktualnienia na parę minut przed wyjściem z domu.

W znacznie prosztszy sposób można by było natomiast stworzyć API, które wywoływałoby pewne czynności po podłączeniu do danej sieci WiFi. Przykładowo, jak dojeżdżamy do miejsca pracy, iPhone/iPad automatycznie podłącza się do sieci „Praca” i aktualizuje wybrane przez nas rzeczy: Dropbox/GDrive/SkyDrive. Jednocześnie bycie podłączonym do służbowej sieci definiuje dla klienta pocztowego, że poczta przychodząca na skrzynkę firmową jest ważniejsza – zostaje wyświetlona wyżej w liście nieprzeczytanych wiadomości. Podobne personalizacje dla różnych aplikacji i danych można mnożyć przez ilość użytkowników – każdy ma swoje narzędzia i mógłby je w interesujący sposób dostosować do swoich potrzeb. Przykładowo, konto Twittera czy Facebooka milkłoby w czasach pracy, a powiadomienia pojawiłyby się dopiero po opuszczeniu jej strefy lub sieci WiFi. Analogicznie, po przybycie do domu, iOS przełączałby się w tryb osobisty, poczta służbowa byłaby ukryta, a powiadomienia wybranych aplikacji obudziłyby się. Konfiguracja tego typu zachowań na podstawie sieci WiFi, do której jesteśmy podłączeni, w połączeniu z geofencingiem, dałaby już całkiem niezłe pole do popisu.

Do rozwiązania pozostałby jeden problem – jak i skąd ma iUrządzenie wiedzieć, że już za chwilę opuszczamy dom/pracę, aby (ponownie przykładowo) pobrać najświeższe podcasty do odsłuchu podczas dojazdu. Teoretycznie można by było wykorzystać do tego czujniki wbudowane w smartfony – jeśli leży to znaczy, że nie jest potrzebny. Jeśli go natomiast wkładamy do kieszeni, oznacza to, że szykujemy się do wyjścia. Problemem jest oczywiście fakt, że czasami chodzę cały dzień po domu z telefonem w kieszeni, a innym razem chwytam go na sekundy przez wyjściem. Może Siri mogłaby się nas pytać lub my mielibyśmy możliwość poinformowania jej, że za 15 minut wychodzimy i niech uaktualni to co wcześniej zdefiniowaliśmy?

Niezależnie co przyniosą kolejne wersje Androida, Windows Phone 7 czy iOS, świat staje się coraz ciekawszy pod względem wykorzystania technologii. Czasami żałuję, że nie mam dzisiaj 15 lat …

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.