Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Readability i Readlists – part deux

· Wojtek Pietrusiewicz · 28 komentarzy

Wczoraj opublikowałem wpis, częściowo pod wpływem emocji co skończyło się niezbyt fortunnym tytułem. Starałem się też szerzej spojrzeć na potencjalne zagrożenia z tego płynące, co również okazało się błędne, ponieważ część komentujących skupiła się nie na tym co trzeba. Tym razem skrócę myśl do absolutnego minimum …

Po pierwsze, nie mam problemów z tym, że ktoś korzysta z Readability, w tym do czytania tej strony. Nie widzę przeszkody, aby Readability zarabiało na sprzedaży aplikacji do obsługi swojego serwisu, podobnie jak nie widzę problemu, żeby Instapaper to robiło. Ten gatunek stąpa po bardzo cienkiej linii i zawsze będzie tak, że dla części osób coś ją przekroczy, podczas gdy dla innych jeszcze to nie nastąpiło. Niezależnie, to wszystko są jasne modele biznesowe, które nie wzbudzają podejrzeń. Nie przeszkadza mi również bezpłatna funkcjonalność samego Readability, np. tego zintegrowanego w Reederze.

Readability jednak decyduje się na coś więćej – na pobieranie opłat w imieniu osób piszących na internecie od swoich subskrybentów. De facto, pomimo że Makowe ABC jest darmowe, subskrybenci Readability przekazują mi comiesięczne wpłaty. Nie są to opłaty, które chcę od Was pobierać – to raz. Dwa – nawet gdybym chciał, to nie mam możliwości wypłacenia tych środków, ze względu na fakt, że trzeba najpierw dobić do $50. Ktoś w komentarzach lub na Twitterze również sugerował, że nie kwoty niewypłacone przez rok przepadają na rzecz Readability – nie znalazłem potwierdzenia tego faktu. Po trzecie – mogę nie wiedzieć o takiej usłudze, mogę się też z nią nie zgadzać. Mam prawo nie chcieć korzystać z ich łaski i jednocześnie nie widzę absolutnie żadnego powodu, dla którego mieliby oni zarabiać na tym procederze, wykorzystując czytelników i moje teksty. Ponadto, w ich regulaminie jest napisane, że autorzy dostają do 70% pieniędzy pochodzących z subskrypcji. „Do 70%” również oznacza 1%. Nigdzie nie jest to jasno wyjaśnione (lub tego nie znalazłem, a szukałem już wielokrotnie). Nie wyjaśniono również co dzieje się z tymi pieniędzmi oraz na jakiej podstawie mogą w imieniu setek tysięcy osób pobierać.

W rozmowie na Twitterze Miłosz podał przykład, że on cieszyłby się, gdyby np. Empik pobrał, bez jego wiedzy, jego zdjęcia i wydał je w formie albumu, zarabiając na nim. Warunek ma jeden: mają być podpisane jego nazwiskiem. Osobiście jestem w szoku, że pozwala wykorzystywać swoją pracę i włożony wysiłek w wykonanie tych zdjęć na rzecz zysku kogoś innego. Podejrzewam jednak, że jego przyzwolenie na taki proceder jest skrajne i większość osób kategorycznie na to się nie zgodzi – ciekawy jestem co o tym sądzicie.

Podsumowując – osoby stojące za Readability za nic mają sobie brak mojej zgody na pobieranie pieniędzy w moim imieniu. Już kilkukrotnie do nich w tej sprawie pisałem i ani razu nie otrzymałem odpowiedzi. Mogę co prawda zablokować ich całkowicie, ale tym samym pozbawię Was możliwości wygodnego czytania w niektórych aplikacjach.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.