Kiedyś byłem młody i piękny1, więc nie przeszkadzało mi noszenie wielu kilogramów na plecach. Do tego celu używałem Lowepro Minitrekkera, do którego mieściłem cały swój zestaw fotograficzny. Niestety, od tamtego czasu znudziło mi się dźwiganie takich ciężarów. W międzyczasie doszło również sporo nowych rzeczy, które również chciałbym ze sobą zabrać…
Oprócz Minitrekkera mam też Lowepro Nova5 – typowa torba dla fotoreportera. Całości dopełnia minimalistyczny Lowepro Toploader 70 AW. Niestety żadna z nich nie przewiduje miejsca na iPada ani Kindle’a, więc koniecznie muszę ze sobą zabierać dodatkowo STM Scout XS – takie rozwiązanie jednak mi zupełnie nie przeszkadza, ponieważ Scout dodatkowo zapewnia miejsce na mój portfel, dokumenty i wiele innych rzeczy. Ponadto, po dotarciu do celu mogę niezależnie chodzić ze Scoutem, zostawiając sprzęt foto w hotelu. W każdym razie ostatnio trochę przebudowałem swój zestaw podróżny, aby było mi po prostu lżej i wygodniej…
Zestaw pełny
Inaczej zwany „zagraniczny” – to wszystko biorę ze sobą jak wybieram się na dłuższy wyjazd, na którym nie potrafię przewidzieć dokładnie co będę fotografował.
W jego skład wchodzi:
- Lowepro Nova5 lub Minitrekker (zależnie od celu podróży)
- STM Scout XS
- Nikon D700
- Nikkory 14-24 f/2.8, 35mm f/2 i 50 f/1.4 oraz 100mm f/2
- AMOD AGL3080 datalogger do geotagowania zdjęć
- ładowarka Sony dla akumulatorów do dataloggera
- Manfrotto 055 NAT3 we własnej torbie
- iPad 3 wraz z ładowarką
- iPad camera connection kit
- iPhone
- Apple Wireless Keyboard
- Stump
- Samsung GT-B3800 LTE MiFi
Taki komplet zapewnia mi spokój – mam dostęp do wszystkich potrzebnych narzędzi i nie zastanawiam się czy czegoś mi może brakować na miejscu. Często, wychodząc z hotelu/na plener, dobieram już konkretniej zestaw szkieł pod konkretny plan – statyw też z tego powodu często zostaje, chyba że akurat podróż odbywa się samochodem. W takiej sytuacji całość ląduje w bagażniku.
Niestety te wszystkie „szpargały” powodują, że wyglądam jak objuczony Szerpa na wyprawę na Kilimanjaro … Całość zdecydowanie przekracza 15 kilogramów i powoduje jedynie frustracje – czasami mam ochotę dać sobie spokój z fotografowaniem z tego powodu. Jak byłem młodszy to potrafiłem to wszystko znosić bez zająknięcia, ale dzisiaj powoduje to tylko i wyłącznie szukanie alternatyw.
Zestaw lekki – na podróż
Powyższe problemy zmusiły mnie do odchudzenia bagażu i tak obecnie wygląda skład bardziej mobilnego zestawu:
- Lowepro Toploader 70 AW
- STM Scout XS
- Nikon D700
- tylko dwa obiektywy, zazwyczaj Nikkorowa 35-tka i Zeissowa 100-tka
- Amazon Kindle 4
- AMOD AGL3080 datalogger do geotagowania zdjęć
- ładowarka Sony dla akumulatorów do dataloggera
- iPhone
- Samsung GT-B3800 LTE MiFi
Niestety ten komplet nie zapewnia mi wszystkich możliwych szkieł, ale Toploader bez problemów mieści dwa wybrane obiektywy oraz AMODa i portfel – te dwa ostatnie tylko w przypadku pozostawienia STM Scout w hotelu. Dodatkowo, Kindle przeważnie jest wypełnionych książkami oraz artykułami z Instapaper, więc nie brakuje mi materiałów do czytania. Awaryjnie mogę też „doładować” go czym chcę za pomocą funkcji Hotspot w iPhone lub po prostu za pomocą MiFi. Telefon zresztą bez problemów w takich sytuacjach zapewnia mobilny dostęp do RSSów – ma zainstalowanego Flipboard oraz Reeder.
Zestaw miejski
Wybierając się na spacer z aparatem, wagę ograniczam do absolutnego minimum. Mam w końcu czerpać z niego przyjemność, a nie męczyć się ze sprzętem na plecach. Przeważnie decyduję się na jeden lub maksymalnie dwa obiektywy, zależnie od celu:
- Lowepro Toploader 70 AW
- Nikon D700
- tylko dwa obiektywy, zazwyczaj Nikkorowa 35-tka i Zeissowa 100-tka
- opcjonalnie: AMOD AGL3080 datalogger do geotagowania zdjęć
- iPhone
Opcjonalność dataloggera wynika z faktu, że czasami idę w konkretne miejsce, w którym albo już byłem, albo mogę bez problemów dopisać ręcznie lokalizację do zdjęć.
Poszukiwanie ideału
Niestety, jak widać po powyższym, trzeba się decydować na ogromną ilość kompromisów. Zaraz ktoś podpowie, że życie jest kompromisem … Tak po prawdzie to najważniejszym dla mnie parametrem jest rozmiar matrycy i nie wyobrażam sobie w żaden sposób mieć mniejszej niż pełna klatka. Miałem w swoim życiu wystarczająco dużo korpusów z matrycami APS-C, a inne z kolei testowałem – ten rozmiar niestety w żaden sposób mnie nie satysfakcjonuje, zaczynając od plastyki samych zdjęć, a kończąc na większej głębi ostrości. Szkoda, bo w tej kategorii pojawia się coraz więcej ciekawych propozycji, na czele z Olympusem OM-D i Fuji XPro1. Jest oczywiście Leica, ale chodzenie po polskich ulicach ze sprzętem wartym ponad 50K PLN przyprawia mnie o mdłości. Jeśli do tego dodamy fakt, że matryca M9 w porównaniu z D700 jest w zupełnie innej lidze (gorszej, nie lepszej) to pozostaje upgrade do nowego D4 … który jest jeszcze cięższy. Osobom, które jeszcze nie przestrzeliły rodziny D700/D3/D3x/D4 podpowiem jedno: możliwość robienia zdjęć na wysokim ISO rozpieszcza. Bardzo!
Niestety, nisza okupowana przez Leikę jest na tyle egzotyczna, że nikomu z pozostałych producentów nie za bardzo opłaca się w nią wchodzić. Fuji XPro1 z „małą” matrycą kosztuje ponad 10K PLN. OM-D jest na szczęście o 40% tańszy, ale należy jeszcze pamiętać o inwestycji w obiektywy, a tych jest obecnie jak na lekartwo. Nawet nie chcę wiedzieć, ile zażyczyliby sobie za „full frame”. Paradoksem zresztą jest fakt, że Nikon potrafi wypuścić D800 za 12-13K PLN2, Canon 5D Mk III za podobną kwotę, a XPro1 kosztuje niewiele mniej. Całkowicie rozumiem niszę jaką tą aparat zajmuje, oraz fakt, że z powodu pewnych nowinek technicznych3, trzeba zapłacić ekstra, ale mnie osobiście to nie przekonuje.
Kompromisy w życiu są niestety nieuniknione, ale ja nadal czekam na „pełnoklatkowca” w stylu mojego stareńkiego OM-2, OM-4 lub dalmierzy typu Leica MP czy Zeiss Ikon. Może być bez AF. Może nie mieć nawet LCD … Wystarczy pełna klatka. A gdybym tylko miał miejsce na własną ciemnię to nie zastanawiałbym się chwili i wrócił do lepszych, analogowych czasów …
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.