Plotki dominują wszystko co się dzieje wokół Apple’a. Nie dość, że firmie udaje się bardzo wiele utrzymać w tajemnicy, to trzyma nas w niepewności co do przyszłości. Czy iPhone 4S pojawił się w ostatniej chwili dlatego, że iPhone 5 nie był gotowy? Czy jego premiera zostanie ponownie przywrócona na WWDC jak to miało miejsce w przypadku poprzedników 4S-ki? Pytań, odpowiedzi i przewidywań, w tym moich ulubionych, czyli od analityków, jest mnóstwo. Ostatnie mówią o specjalnym keynote w lutym, czyli w miesiącu w którym rzekomo miała się odbyć premiera iPada 3. Ta z kolei ponownie … rzekomo … odbędzie się w marcu wraz z premierą kolejnej generacji własnego SoC Apple’a — modelu A6. Ma mieć cztery rdzenie i prawdopodobnie będą obsługiwane przez 1GB RAMu. A co do samej konferencji, która ma się odbyć w tym miesiącu … nic konkretnego nie wiadomo.
Spekulacje, przewidywania i plotki zawsze będą — to w końcu jedna z najpilniej strzeżących swoich tajemnic firma na świecie, która potrafiła znikąd stworzyć ogromny rynek tabletów … przepraszam, iPada. Zrewolucjonizowała telefon, relegując go do roli aplikacji działającej na kieszonkowym komputerze. Jedno jest pewne: kolejne generacje obu iUrządzeń będą i prawdopodobnie znowu pobiją rekordy sprzedaży. To co jednak mnie bardziej interesuje od sprzętu, to kierunek w jakim zmierza OS X i iOS. Niepodważalnym jest, że Apple zapożycza elementy z jednego i drugiego, powoli je unifikując. Największą z kolei różnicą pomiędzy nimi, oczywiście poza odmiennym UI, jest brak widocznego systemu plików w iOS. Nie zdziwiłbym się gdyby nas to docelowo czekało w OS X. Specjalnie się tym również nie martwię — poniekąd doświadczamy tego od dłuższego czasu w aplikacjach typu iPhoto czy iTunes. Nie jestem oczywiście fanem iOS-yfikacji OS X, co wyraziłem dosyć jasno w artykule o AirPort Utility w nadchodzącym iMagazine (02/2012), ale zupełnie nie rozumiem przejęcia przez starszego brata „ekranu domowego.” Launchpad jest tym dla OS X, czym SpringBoard dla iOS — zbiorem ikon, launcherem. Ta koncepcja sprawdzała się w pierwszym iPhone przy iOS 1.x, kiedy nie było jeszcze aplikacji. Dzisiaj, przy kilkudziesięciu zainstalowanych programach, porozrzucanych po wielu ekranach przestaje się to sprawdzać. Na iPadzie radzę sobie lepiej, na iPhone’ie gorzej, ale tylko ja jestem w stanie zrozumieć sens ich rozmieszczenia. Podejrzewam, że każdy użytkownik ma własny system. Microsoft miał ciekawy pomysł rozwiązania tego problemu, ale na dłuższą metę nie zdaje to egzaminu z paru względów, o których wspominam w recenzji Nokii Lumii 800 (również w nadchodzącym iMagu) — głównie chodzi o nadmiar kafelków na główym ekranie i sprowadzenie pozostałych aplikacji do zwykłej listy, z którą nic nie możemy zrobić. Android z kolei ma rozwiązanie bardzo zbliżone do iOS, z paroma różnicami …
Czy odmieniony SpringBoard pojawi się w iOS 6? Jak Wy chcielibyście, żeby wyglądał?
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.