Wczoraj przez Twittera przetoczyła się burza wśród dwóch osób, które śledzę. W temacie było ich oczywiście więcej, ale summa summarum zaczęło się od jednego Przemka, a na drugim się skończyło. Przepraszam … Pana Przemysława.
W poniższym Storify przedstawiam wybrane przeze mnie Tweety (niewidoczny przez RSS niestety):
Poszło o Małysza, który rzekomo nie jest wybitny. No wait! Jest najwybitniejszym z wybitnych?!? W każdym razie Małysz nigdy mnie przesadnie interesował, nie traktuję go jak dobro narodowe i nie obchodziło mnie czy wygrywał, upadał, przeskakiwał skocznię czy zdobywał kolejne nagrody. Przemek Spider popełnił wpis i wytoczył swoje argumenty, z których niektóre zostały podważone przez komentujących, a inne wyśmiane — nie mnie oceniać, bo za przeproszeniem, gówno mnie to obchodzi. Zresztą była ostra dyskusja na ten temat dwa dni temu i wiadomo było, że temat jest kontrowersyjny. Wpis jednak podparty był tezą i przekonaniami Pająka, na jego własnym blogu, na którym może pisać sobie cokolwiek mu się podoba.
Przemek „Pemmax” z kolei, jak widać po powyższym Storify, zareagował bardzo żywiołowo, uciekając się do metod, które są dla mnie zwyczajnie niesmaczne i nieetyczne. Wkrótce potem, na Mój Mac, pojawił się odpowiedni wpis, który owszem jest bardzo śmieszny, ale mimo wszystko uważam go za zbyt poniżającego drugą osobę. Metoda Pemmaxa kojarzy mi się po prostu z podstawówką, gdzie jakiś chłopak (zazwyczaj) coś się o kimś dowie i biega po korytarzu krzycząc i wyśmiewając drugą osobę, której zazwyczaj robi się głupio. Patrzy wtedy przed siebie, nie wiedząc co zrobić. Panowie tutaj na szczęście są trochę starsi, więc obyło się bez walk wręcz i bez płaczu, ale drinki raczej nie marnowały się.
Miałem sporo więcej do napisania w temacie jeszcze wczoraj wieczorem, ale dzisiaj zupełnie mi się odechciało. W gruncie rzeczy każdy może ze swoim blogiem robić co chce, nabijać odwiedziny, celować w niszę — I don’t care! Pozostanę na tym, że najbardziej rzuciło mi się w oczy zupełnie odmiennie podejście Kuby Skoczka do tematu. Cenię sobie inteligentne potyczki na słowa, za przysłowiem The Pen is Mightier than the Sword, w tym wyszukany sarkazm i nawet przytyki, odpowiednie metafory czy poniżenia, pod warunkiem że jest jasno nakreślona granica pomiędzy show, a ordynarnym chamstwem. Znam Pemmaxa osobiście, piliśmy nawet coś razem i wiem, że nie jest to jego stylu. Nie wiem co go pchnęło w tym kierunku, ale podtrzymam swoją tezę: jak chcesz z kimś walczyć to rób to inteligentnie i pamiętaj o szacunku do drugiej osoby i jej punktu widzenia. Nawet serialowy Gregory House, pomimo że często miażdży słowami, to zostawia miejsce na ripostę. Szkoda też, żeby to wąskie grono bloggerów, znających się od lat, skończyło na wzajemnym wyniszczaniu i wojowaniu … Wiem, że Panowie mają swoją historię różnic między sobą, nigdy jednak mnie nie interesowały.
Czy jednak nie powinniśmy zachować jakichkolwiek podstaw i zasad blogowych pojedynków? Panowie, podać sobie rękę, wypić kielicha i walczyć honorowo (na słowo pisane lub miecze — jak wolicie)!
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.