Niektórzy zapewne doczytali, że przymierzam się do zakupu nowego MacBooka Air w wersji 11.6″. Od wczoraj do dyspozycji mam natomiast model 13.3″ z procesorem 1.86GHz. Niestety nie wiem jak długo pozostanie w moim posiadaniu, ale liczę na przynajmniej dwa tygodnie — mam mocno mieszane uczucia na pewne tematy i chciałbym rozwiać swoje wątpliwości.
Co ciekawe, już wiem że w żaden sposób nie zastąpi mi iPada. Nawet model 11″. To są zupełnie inne urządzenia przeznaczone do innych celów. Być może w niektórych dziedzinach pokrywają się, ale przy obu trzeba iść na kompromisy. MBA byłby przeznaczony w zasadzie tylko i wyłącznie do pisania — to właśnie najsłabsza strona iPada w moim przypadku. Wynika z tego, że lubię to robić na kanapie, a balansowanie go na kolanach (włożony w Macally Bookstand) nie jest najprzyjemniejszym rozwiązaniem. Ponadto, często odwołuję się do innych stron internetowych i o ile fast-app switching rzeczywiście zwiększa produktywność to nie jest w stanie zastąpić znacznie szybszego ⌘+Tab. Jest zresztą tak jak Steve powiedział: pionowe ekrany dotykowe nie zdają egzaminu.
Moją największą obawą z modelem 11″ jest ekran. Rozdzielczość 1440×900 px w 13″ zmusza mnie do powiększania tekstu celem wygodnego pisania, a mniejszy brat z 1366x768px może okazać się dramatem.
Przy okazji zacząłem korzystać ze Scrivener 2.0 do pisania zamiast Pages — zapowiada się kolejny zakup, bo jest to genialny program.
Recenzja MBA 13.3″ pojawi się najprawdopodobniej dopiero w styczniowym numerze iMagazine. Tymczasem grudniowy numer zapowiada się niezwykle interesująco, więc zapraszam do subskrybowania. Jeśli macie jakieś pytania lub uwagi do MacBooka Air to zostawiajcie je w komentarzach — postaram się je wziąć pod uwagę.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.